//Do You know that I love You?\\
Weszłam do sali... W klasie panowała cisza. Byli w trakcie jakiejś karty pracy czy coś. Nauczycielka spojrzała na mnie zdziwiona. Nie wiedziałam co mam powiedzieć... Nagle wszystkie oczy zwrócone były w moją stronę. Ta niezręczna cisza jeszcze bardziej mnie przerażała...
- Panna Thomson, tak? - spytała nauczycielka. Przytaknęłam tylko głową. - Chodź tutaj, nikt tu nie gryzie, spokojnie.
Usłyszałam chichoty. Ehh, porażka... Wyszłam na środek sali. Moja nowa wychowawczni podeszła do mnie.
- No więc mamy nową koleżankę w klasie, powitajcie ją ciepło. - powiedziała i uśmiechnęła się do wszystkich. - Rozejrzyj się po klasie, gdzie byś chciała usiąść?
Wypatrywałam jakiejś wolnej ławki, gdzie nie byłoby nikogo, ale takowej nie znalazłam. Nagle mój wzrok zatrzymał się na leżącym na ławce brunecie. Siedział sam na samym końcu przy oknie, chyba spał. Dostrzegłam, że ma taką samą bransoletkę jak... LEONDRE! Na ławce leżał Leondre Devries!
- Haha będę w klasie z Devries'em - pomyślałam.
- Zdecydowałaś już, czy jednak wolisz, żebym to ja Ci wyznaczyła miejsce?
- Niech pani to zrobi - powiedziałam uśmiechnięta. Mogę siedzieć z byle kim, ale będę w klasie z Leo.
- No dobrze... Hm, no to może... Devries! Wstawaj! Nie śpimy na lekcji! - krzyknęła nauczycielka.
- Nie śpie, pani profesor... - odpowiedział zaspanym głosem brunet.
-Dobrze, Natty, może dosiądź się do Devries'a. Może przy Tobie w końcu nie będzie spał na lekcji. No chyba, że to Ci przeszkadza? - spytała.
- Nie, w żadnym wypadku prosze pani - odpowiedziałam.
Nagle ktoś krzyknął moje imię. To był Leondre.
-NATTY?! COO!?!? - wystraszyłam się bo brunet, aż podskoczył krzycząc moje imię.
- Noo, Leo, ja.. - zaśmiałam się lekko, kiedy nagle dołączyła do mnie cała klasa i wszyscy wpadli w śmiech.
Tu jest na prawdę fajnie, taka miła atmosfera...
Gdy chciałam usiąść już na krześle obok Leondre, ten rzucił się na mnie i mocno mnie przytulił. Wszyscy zaczęli chichotać. Fajna ta klasa.
- Witaj księżniczko w moich skromnych progach - powiedział Devries, kłaniając mi się i odsuwając krzesło - czuj się jak u siebie w domu!
- Oh, ależ Milordzie, nie trzeba było. - zażartowałam - To miłe z Twojej strony Leondre - powiedziałam i uśmiechnęłam do niego.
- Ee tam, prawdziwa księżniczka zasługuje na takie traktowanie - odwzajemnił uśmiech.
Lekcja sama w sobie była dość nudna, ale dzięki temu debilowi, któremu buzia nie zamykała się ani na chwilę, nie zauważyłam nawet kiedy się skończyła.
Zadzwonił dzwonek na przerwę.
- Chodź! - powiedział Leondre i pociągnął mnie za rękę - Muszę Ci coś pokazać...
Poszłam więc za nim. Kiedy szliśmy nadal trzymał mnie za rękę, to słodkie. Zaprowadził mnie na najwyższe piętro szkoły, na strych. Wystraszyłam się, bo na 3 ścianach widniały napisy; "Today you die.", "Cry.", "Kaniball", "Hello, it's me, your creepy dream, babe." i "DIE BITH". Było jeszcze wiele innych, jednak przez odpadający tynk nie dało się ich odczytać. Obróciłam się i skierowałam w strone drzwi prowadzących do jakiegoś pokoju. Zobaczyłam, że na drzwiach znajdowała się...krew.
- O boże... - to było jedyne słowa, które wypowiedziałam. Następnie, nastała ciemność...
- Panna Thomson, tak? - spytała nauczycielka. Przytaknęłam tylko głową. - Chodź tutaj, nikt tu nie gryzie, spokojnie.
Usłyszałam chichoty. Ehh, porażka... Wyszłam na środek sali. Moja nowa wychowawczni podeszła do mnie.
- No więc mamy nową koleżankę w klasie, powitajcie ją ciepło. - powiedziała i uśmiechnęła się do wszystkich. - Rozejrzyj się po klasie, gdzie byś chciała usiąść?
Wypatrywałam jakiejś wolnej ławki, gdzie nie byłoby nikogo, ale takowej nie znalazłam. Nagle mój wzrok zatrzymał się na leżącym na ławce brunecie. Siedział sam na samym końcu przy oknie, chyba spał. Dostrzegłam, że ma taką samą bransoletkę jak... LEONDRE! Na ławce leżał Leondre Devries!
- Haha będę w klasie z Devries'em - pomyślałam.
- Zdecydowałaś już, czy jednak wolisz, żebym to ja Ci wyznaczyła miejsce?
- Niech pani to zrobi - powiedziałam uśmiechnięta. Mogę siedzieć z byle kim, ale będę w klasie z Leo.
- No dobrze... Hm, no to może... Devries! Wstawaj! Nie śpimy na lekcji! - krzyknęła nauczycielka.
- Nie śpie, pani profesor... - odpowiedział zaspanym głosem brunet.
-Dobrze, Natty, może dosiądź się do Devries'a. Może przy Tobie w końcu nie będzie spał na lekcji. No chyba, że to Ci przeszkadza? - spytała.
- Nie, w żadnym wypadku prosze pani - odpowiedziałam.
Nagle ktoś krzyknął moje imię. To był Leondre.
-NATTY?! COO!?!? - wystraszyłam się bo brunet, aż podskoczył krzycząc moje imię.
- Noo, Leo, ja.. - zaśmiałam się lekko, kiedy nagle dołączyła do mnie cała klasa i wszyscy wpadli w śmiech.
Tu jest na prawdę fajnie, taka miła atmosfera...
Gdy chciałam usiąść już na krześle obok Leondre, ten rzucił się na mnie i mocno mnie przytulił. Wszyscy zaczęli chichotać. Fajna ta klasa.
- Witaj księżniczko w moich skromnych progach - powiedział Devries, kłaniając mi się i odsuwając krzesło - czuj się jak u siebie w domu!
- Oh, ależ Milordzie, nie trzeba było. - zażartowałam - To miłe z Twojej strony Leondre - powiedziałam i uśmiechnęłam do niego.
- Ee tam, prawdziwa księżniczka zasługuje na takie traktowanie - odwzajemnił uśmiech.
Lekcja sama w sobie była dość nudna, ale dzięki temu debilowi, któremu buzia nie zamykała się ani na chwilę, nie zauważyłam nawet kiedy się skończyła.
Zadzwonił dzwonek na przerwę.
- Chodź! - powiedział Leondre i pociągnął mnie za rękę - Muszę Ci coś pokazać...
Poszłam więc za nim. Kiedy szliśmy nadal trzymał mnie za rękę, to słodkie. Zaprowadził mnie na najwyższe piętro szkoły, na strych. Wystraszyłam się, bo na 3 ścianach widniały napisy; "Today you die.", "Cry.", "Kaniball", "Hello, it's me, your creepy dream, babe." i "DIE BITH". Było jeszcze wiele innych, jednak przez odpadający tynk nie dało się ich odczytać. Obróciłam się i skierowałam w strone drzwi prowadzących do jakiegoś pokoju. Zobaczyłam, że na drzwiach znajdowała się...krew.
- O boże... - to było jedyne słowa, które wypowiedziałam. Następnie, nastała ciemność...
~*Leo*~
Zaprowadziłem Natt na najwyższe piętro szkoły. Chciałem pokazać jej moje miejsce, gdzie mogłem się, wypłakać, wiedząc, że nikt tego nie zobaczy... Pisałem tam też teksty do piosenek. Było tam tak spokojnie... Nie wiem dlaczego, ale w ciągu tych 3 dni Natty, stała się dla mnie na prawdę ważna. Nawet więcej niż ważna... Po prostu ją kocham. Kocham tą małą wariatkę. Niestety, a może raczej stety, wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. Kiedy na nią wtedy wpadłem i zobaczyłem jej śliczne niebieskie oczy, przepełnione szczęściem, ale też i smutkiem, wiedziałem, że to ta... Że to moja księżniczka. Moje oczko w głowie i nie pozwolę by coś się jej stało...
Gdy chciałem otworzyć drzwi od pomieszczenia, zobaczyłem, że Natt upada na ziemie. Podbiegłem do niej szybko i ją złapałem.
- Natty, nic Ci nie jest?! - nie odpowiadała, straciła przytomność, ale dlaczego... - Trzymaj się Natt, dzwonie już na pogotowie...
Wybrałem numer i zadzwoniłem.
- Brytyjskie centrum pogotowia ratunkowego, słucham? - odezwał się głos w słuchawce.
- Nazywam się Leondre Devries, moja przyjaciółka zemdlała i nie wiem co mam robić, proszę szybko przyjechać!
- Proszę się uspokoić, niech pan poda adres gdzie znajduje się pańska przyjaciółka.
Podałem im adres szkoły. Później poinformowali mnie, że karetka przyjedzie za 10 minut i rozłączyli się.
- Mała, obudź się proszę... - próbowałem ją obudzić, ale bez skutecznie. - Natty, kurwa, kocham Cię księżniczko! Proszę...obudź się!
Łzy mimowolnie zaczęły mi lecieć. Nie wiedziałem co mam robić, bałem się, że mogę jej więcej nie zobaczyć, a przed oczyma miałem już najczarniejsze scenariusze...
Niespodziewanie na strychu znalazł się nauczyciel informatyki. Chyba miał dyżur i chciał sprawdzić czy nikogo tu nie ma, a gdy nas zauważył, wystraszony spytał co się stało. Skłamałem. Powiedziałem mu, że oprowadzałem Natt po szkole gdy nagle zemdlała, a później zadzwoniłem po pogotowie. Uwierzył. Następnie pomógł mi zanieść brunetkę na parter. Położyliśmy ją na ławce i czekaliśmy na przyjazd karetki. Nie odstępowałem dziewczyny ani na krok. W okół nas zrobiło się duże zbiegowisko, ale miałem to w dupie. Dla mnie liczyła się teraz tylko Natty... Przyszedł dyrektor. Zadawał mi pytania związane z tym wypadkiem. Później zadzwonił do mamy Natt i poinformował ją o zdarzeniu, a chwilę później przyjechała do szkoły. Podbiegła do Natty i zaczęła coś do niej mówić. Byłem nieobecny... Nie wiedziałem co się dzieje... Zobaczyłem tylko jak 2 ratownicy zabierają moją Natt do karetki... Nagle poczułem się słaby... Upadłem... Nie mogłem złapać oddechu... Chciałem krzyczeć, wołać o pomoc, ale nie mogłem wydobyć z siebie głosu... Ciemność... Tylko tyle pamiętam...
Gdy chciałem otworzyć drzwi od pomieszczenia, zobaczyłem, że Natt upada na ziemie. Podbiegłem do niej szybko i ją złapałem.
- Natty, nic Ci nie jest?! - nie odpowiadała, straciła przytomność, ale dlaczego... - Trzymaj się Natt, dzwonie już na pogotowie...
Wybrałem numer i zadzwoniłem.
- Brytyjskie centrum pogotowia ratunkowego, słucham? - odezwał się głos w słuchawce.
- Nazywam się Leondre Devries, moja przyjaciółka zemdlała i nie wiem co mam robić, proszę szybko przyjechać!
- Proszę się uspokoić, niech pan poda adres gdzie znajduje się pańska przyjaciółka.
Podałem im adres szkoły. Później poinformowali mnie, że karetka przyjedzie za 10 minut i rozłączyli się.
- Mała, obudź się proszę... - próbowałem ją obudzić, ale bez skutecznie. - Natty, kurwa, kocham Cię księżniczko! Proszę...obudź się!
Łzy mimowolnie zaczęły mi lecieć. Nie wiedziałem co mam robić, bałem się, że mogę jej więcej nie zobaczyć, a przed oczyma miałem już najczarniejsze scenariusze...
Niespodziewanie na strychu znalazł się nauczyciel informatyki. Chyba miał dyżur i chciał sprawdzić czy nikogo tu nie ma, a gdy nas zauważył, wystraszony spytał co się stało. Skłamałem. Powiedziałem mu, że oprowadzałem Natt po szkole gdy nagle zemdlała, a później zadzwoniłem po pogotowie. Uwierzył. Następnie pomógł mi zanieść brunetkę na parter. Położyliśmy ją na ławce i czekaliśmy na przyjazd karetki. Nie odstępowałem dziewczyny ani na krok. W okół nas zrobiło się duże zbiegowisko, ale miałem to w dupie. Dla mnie liczyła się teraz tylko Natty... Przyszedł dyrektor. Zadawał mi pytania związane z tym wypadkiem. Później zadzwonił do mamy Natt i poinformował ją o zdarzeniu, a chwilę później przyjechała do szkoły. Podbiegła do Natty i zaczęła coś do niej mówić. Byłem nieobecny... Nie wiedziałem co się dzieje... Zobaczyłem tylko jak 2 ratownicy zabierają moją Natt do karetki... Nagle poczułem się słaby... Upadłem... Nie mogłem złapać oddechu... Chciałem krzyczeć, wołać o pomoc, ale nie mogłem wydobyć z siebie głosu... Ciemność... Tylko tyle pamiętam...
*2 godziny później*
Obudziłem się. Nie wiedziałem gdzie jestem i co się stało... Pamiętam tylko to okropne uczucie, gdy nie mogłem złapać powietrza i nagle zrobiło się ciemno... Obróciłem głowe. Zobaczyłem siedzącą obok mnie moją mamę.
- Leo... Boże dziecko, tak się o Ciebie martwiłam... - zaczęła płakać i przytuliła się do mnie.
-Mamo... Gdzie ja jestem?
- W szpitalu. Zemdlałeś w szkole.
- Natt... Jest tutaj Natty? - chciałem usiąść, ale nagle poczułem silny ból głowy. Złapałem się za nią i okazało się, że mam ją obandażowaną. - Mamo, czy jest tu Natt?
- Jest skarbie, ale nadal nieprzytomna... - odpowiedziała moja mama.
- Muszę ją zobaczyć... Mamo ona jest dla mnie na prawdę ważna...
- Wiem kochanie, wiem o tym. - powiedziała i uśmiechnęła się
lekko. - Spróbuj zasnąć, a jak się obudzisz zobaczysz się z Natty. Obiecuję...
Obróciłem się na bok i zasnąłem...
- Leo... Boże dziecko, tak się o Ciebie martwiłam... - zaczęła płakać i przytuliła się do mnie.
-Mamo... Gdzie ja jestem?
- W szpitalu. Zemdlałeś w szkole.
- Natt... Jest tutaj Natty? - chciałem usiąść, ale nagle poczułem silny ból głowy. Złapałem się za nią i okazało się, że mam ją obandażowaną. - Mamo, czy jest tu Natt?
- Jest skarbie, ale nadal nieprzytomna... - odpowiedziała moja mama.
- Muszę ją zobaczyć... Mamo ona jest dla mnie na prawdę ważna...
- Wiem kochanie, wiem o tym. - powiedziała i uśmiechnęła się
lekko. - Spróbuj zasnąć, a jak się obudzisz zobaczysz się z Natty. Obiecuję...
Obróciłem się na bok i zasnąłem...
~*Natty*~
*godzinę później*
*godzinę później*
Otworzyłam oczy... Byłam w jakimś białym pokoju... Usłyszałam dzwięk działającej aparatury... Ja żyje... Odwróciłam głowę... Zobaczyłam moją mamę rozmawiającą przez telefon... To mój tata... Rozmawiała z nim... Słyszałam tylko ich kolejną kłótnie... Znowu...
- Mamo... - próbowałam wydobyć z siebie dźwięk, ale byłam zbyt słaba. Odwróciła się... Wyłączyła telefon i podbiegła do mnie...
- Natty... Kochanie moje tak się bałam... - mówiła przez płacz. - Czemu zapomniałaś wziąć insuliny? Wiesz, że to mogło się źle skończyć...
- Przepraszam... Ja nie chciałam... - odpowiedziałam.
Tak... Jestem chora... Mam cukrzycę... A zemdlałam dzisiaj dlatego, że nie wzięłam tej pierdolonej insuliny...
-Mamo, możesz zadzwonić do Leo? - spytałam kiedy już odzyskałam siły.
- Do tego Twojego przyjaciela? Ale kochanie, on leży w szpitalu... Miał wypadek, rozmawiałam z jego matką i powiedziała, że kiedy zemdlał uderzył głową o posadzkę szkolną... Jest chyba w sali 233, ale...- nie dałam jej dokończyć. Odkryłam się, odłączyłam od kroplówki i wybiegłam z sali. Biegłam prosto przed siebie ze łzami w oczach...
- On musi żyć... - powiedziałam do siebie.
Nagle upadłam. Zauważyła to pielęgniarka więc pomogła mi wstać. Zaczęła mówić coś czemu ja nie jestem w sali, ale nie miałam zamiaru jej słuchać i pobiegłam dalej...
Dotarłam przed sale. Przez szybe zobaczyłam jego... Leżał na łóżku szpitalnym... Zaczęłam płakać... Nie wiedziałam co się z nim stało, on musi żyć... Weszłam. Obok Leo siedziała jego mama. Gdy zobaczyła mnie płaczącą, podeszła i przytuliła mnie.
- Shh... Nic mu nie będzie... Lekarz mówił, że jego stan się poprawia... Obudził się 3 godziny temu i pytał o Ciebie. Powiedziałam mu, że byłaś nieprzytomna, a później zasnął. Chodź porozmawiamy na zewnątrz. - powiedziała Victoria. Wyszłyśmy więc z pokoju. Czekała tam na mnie moja mama.
- Natt, nie możesz tak robić... Mogło Ci się coś stać... - przytuliła mnie do siebie, a ja trochę uspokoiłam się.
- Wiem mamo, ale Leo... Po prostu martwiłam się o niego...
Razem z panią Lee i moją mamą poszłyśmy do stolika pare metrów dalej. Nasze mamy kupiły w automacie po kawie, a mnie kupiły wodę, bo nic innego jak na razie nie mogłam pić. Wzięłam telefon od mamy, założyłam słuchawki i włączyłam muzykę...
- Mamo... - próbowałam wydobyć z siebie dźwięk, ale byłam zbyt słaba. Odwróciła się... Wyłączyła telefon i podbiegła do mnie...
- Natty... Kochanie moje tak się bałam... - mówiła przez płacz. - Czemu zapomniałaś wziąć insuliny? Wiesz, że to mogło się źle skończyć...
- Przepraszam... Ja nie chciałam... - odpowiedziałam.
Tak... Jestem chora... Mam cukrzycę... A zemdlałam dzisiaj dlatego, że nie wzięłam tej pierdolonej insuliny...
-Mamo, możesz zadzwonić do Leo? - spytałam kiedy już odzyskałam siły.
- Do tego Twojego przyjaciela? Ale kochanie, on leży w szpitalu... Miał wypadek, rozmawiałam z jego matką i powiedziała, że kiedy zemdlał uderzył głową o posadzkę szkolną... Jest chyba w sali 233, ale...- nie dałam jej dokończyć. Odkryłam się, odłączyłam od kroplówki i wybiegłam z sali. Biegłam prosto przed siebie ze łzami w oczach...
- On musi żyć... - powiedziałam do siebie.
Nagle upadłam. Zauważyła to pielęgniarka więc pomogła mi wstać. Zaczęła mówić coś czemu ja nie jestem w sali, ale nie miałam zamiaru jej słuchać i pobiegłam dalej...
Dotarłam przed sale. Przez szybe zobaczyłam jego... Leżał na łóżku szpitalnym... Zaczęłam płakać... Nie wiedziałam co się z nim stało, on musi żyć... Weszłam. Obok Leo siedziała jego mama. Gdy zobaczyła mnie płaczącą, podeszła i przytuliła mnie.
- Shh... Nic mu nie będzie... Lekarz mówił, że jego stan się poprawia... Obudził się 3 godziny temu i pytał o Ciebie. Powiedziałam mu, że byłaś nieprzytomna, a później zasnął. Chodź porozmawiamy na zewnątrz. - powiedziała Victoria. Wyszłyśmy więc z pokoju. Czekała tam na mnie moja mama.
- Natt, nie możesz tak robić... Mogło Ci się coś stać... - przytuliła mnie do siebie, a ja trochę uspokoiłam się.
- Wiem mamo, ale Leo... Po prostu martwiłam się o niego...
Razem z panią Lee i moją mamą poszłyśmy do stolika pare metrów dalej. Nasze mamy kupiły w automacie po kawie, a mnie kupiły wodę, bo nic innego jak na razie nie mogłam pić. Wzięłam telefon od mamy, założyłam słuchawki i włączyłam muzykę...
~*Kate Thomson*~
- Dlaczego Natt zemdlała? - spytała Victoria.
- Natty jest chora... Ma cukrzycę. Dziś rano nie wzięła insuliny, cukier jej spadł i straciła przytomność... - odpowiedziałam.
- Czy to z powodu cukrzycy zmieniała szkoły?
- Niestety tak... Wystraczyło, że jedna osoba dowiedziała się o jej chorobie, a później cała szkoła o tym już wiedziała. Była wyśmiewana i gnębiona... A to tylko z tego jednego powodu, na który Natt nie ma wpływu... Po prostu się taka urodziła, a inni nie potrafią tego zaakceptować... - wytłumaczyłam.
- Bardzo mi przykro Kate... Jednak Leondre też nie miał łatwego dzieciństwa... Pare lat temu pisał teksty piosenek i śpiewał je pod przydomkiem "Little Dre". W szkole był prześladowany i tak samo wyśmiewany i gnębiony. Ja tego nie zauważałam bo miałam problemy z byłym mężem. Dowiedziałam się o tym dopiero wtedy kiedy Leondre przyszedł do domu pobity, z podartymi ciuchami i bez telefonu, ani pieniędzy... Zgłosiłam sprawę na policję, sprawca został ukarany, a Leo razem ze swoim przyjacielem Charlie'm założyli zespół i zajęli 3 miejsce w mam talent. Jestem dumna, że mam takiego syna... Że nawet... Bez ojca potrafił sobie poradzić... - powiedziała Victoria.
- Natty jest chora... Ma cukrzycę. Dziś rano nie wzięła insuliny, cukier jej spadł i straciła przytomność... - odpowiedziałam.
- Czy to z powodu cukrzycy zmieniała szkoły?
- Niestety tak... Wystraczyło, że jedna osoba dowiedziała się o jej chorobie, a później cała szkoła o tym już wiedziała. Była wyśmiewana i gnębiona... A to tylko z tego jednego powodu, na który Natt nie ma wpływu... Po prostu się taka urodziła, a inni nie potrafią tego zaakceptować... - wytłumaczyłam.
- Bardzo mi przykro Kate... Jednak Leondre też nie miał łatwego dzieciństwa... Pare lat temu pisał teksty piosenek i śpiewał je pod przydomkiem "Little Dre". W szkole był prześladowany i tak samo wyśmiewany i gnębiony. Ja tego nie zauważałam bo miałam problemy z byłym mężem. Dowiedziałam się o tym dopiero wtedy kiedy Leondre przyszedł do domu pobity, z podartymi ciuchami i bez telefonu, ani pieniędzy... Zgłosiłam sprawę na policję, sprawca został ukarany, a Leo razem ze swoim przyjacielem Charlie'm założyli zespół i zajęli 3 miejsce w mam talent. Jestem dumna, że mam takiego syna... Że nawet... Bez ojca potrafił sobie poradzić... - powiedziała Victoria.
- Faktycznie, Leo to dzielny chłopak...
~*Natty*~
Nie chciałam już słuchać muzyki. Oddałam mamie telefon i spytałam się Victorii czy mogę zobaczyć się Leo, zgodziła się. Dopiłam wodę, wstałam i skierowałam się w stronę sali nr. 233. Zajrzałam przez szybę i zobaczyłam, że nadal śpi. Weszłam do niej i podeszłam do niego. Usiadłam na krześle obok łóżka i złapałam go za rękę.
- Cześć Leo... - powiedziałam. Nagle chłopak lekko uścisnął moją dłoń. - Spokojnie, jestem przy Tobie...
- Hej Natty... - powiedział do mnie. Otworzył oczy. Te jego śliczne brązowe oczy... Ja tylko uśmiechnęłam się do niego. - Uwielbiam kiedy się uśmiechasz...
- To nic szczególnego.. - poczułam, że się rumienie.
- Dla mnie jest.. - złapał moją rękę, przybliżył do swoich ust i ją pocałował. - Natt... Ja wiem, że to nie na miejscu, ale... Ja Cię kocham...
- Ehh, Leondre...
- Zrozumiem jeśli mnie nie będziesz chciała... Ale wtedy będę jeszcze bardziej o Ciebie walczył...
- Leondre...ja też Cię kocham, tylko że potrzebuję trochę czasu.. To wszystko za szybko się dzieje. Ale pamiętaj jedno, zawsze będę przy Tobie.. - powiedziałam.
Brunet usiadł i mocno mnie do siebie przytulił, odwzajemniłam jego uścisk i siedzieliśmy tak pare minut. To było cudowne pare minut w moim życiu...
- Ooo jak słodko... - do sali wszedł jakiś blondyn. Szybko go rozpoznałam, to był przyjaciel Leo, piosenkarz z BaM. Podszedł do mnie - My się jeszcze chyba nie znamy?
- Nie. - odpowiedziałam.
- Jestem Charlie Lenehan. - przedstawił się i podał mi rękę.
- Natty Thomson, miło mi. - również podałam mu rękę.
- Jak oficjalnie, o boże! - krzyknął Devries, a później wszyscy troje wpadliśmy w śmiech.
- Ej Leo.. To nie jest nasza fanka? - zdziwił się blondyn.
- Jestem, od trzech dni. A to przez to, że ten debil z grubym tyłkiem na mnie wpadł. - wkazałam palcem na bruneta i zaczęłam się śmiać.
- Gdybym nie leżał w szpitalu z zabandażowaną głową, nie przeżyłabyś teraz...ale od czego ma się kumpli...- spojrzał na Charliego.
- O ni... - nie dokończyłam bo chwilę później blondyn podbiegł do mnie, złapał, przerzucił przez ramię i zaczął biegać w okół sali, śpiewając "I belive, I can fly.". No po prostu debile.
- Charlie proszę Cię, puść mnie! - zcazęłam krzyczeć i go bić, ale to nic nie dało.
- Sory mała, ale mam dług u Leo. - zaczął się śmiać.
- Przeprosisz to Cię puści. - oznajmił Leondre i dołączył do Charliego.
- Przeproszę, ale w inny sposób, tylko mnie puść... - powiedziałam. Blodyn spojrzał na Devries'a, a ten tylko kiwnął głową. Puścił mnie, w końcu... Podeszłam do bruneta i nachyliłam się nad nim. Musnęłam wargami jego policzek i przytuliłam się do niego. Usłyszałam bicie jego serca, miał przyśpieszone tętno. Poczułam lekkie mrowienie w brzuchu. Odsunęłam się od niego, usiadłam na łóżku i splotłam nasze dłonie.
- Cześć Leo... - powiedziałam. Nagle chłopak lekko uścisnął moją dłoń. - Spokojnie, jestem przy Tobie...
- Hej Natty... - powiedział do mnie. Otworzył oczy. Te jego śliczne brązowe oczy... Ja tylko uśmiechnęłam się do niego. - Uwielbiam kiedy się uśmiechasz...
- To nic szczególnego.. - poczułam, że się rumienie.
- Dla mnie jest.. - złapał moją rękę, przybliżył do swoich ust i ją pocałował. - Natt... Ja wiem, że to nie na miejscu, ale... Ja Cię kocham...
- Ehh, Leondre...
- Zrozumiem jeśli mnie nie będziesz chciała... Ale wtedy będę jeszcze bardziej o Ciebie walczył...
- Leondre...ja też Cię kocham, tylko że potrzebuję trochę czasu.. To wszystko za szybko się dzieje. Ale pamiętaj jedno, zawsze będę przy Tobie.. - powiedziałam.
Brunet usiadł i mocno mnie do siebie przytulił, odwzajemniłam jego uścisk i siedzieliśmy tak pare minut. To było cudowne pare minut w moim życiu...
- Ooo jak słodko... - do sali wszedł jakiś blondyn. Szybko go rozpoznałam, to był przyjaciel Leo, piosenkarz z BaM. Podszedł do mnie - My się jeszcze chyba nie znamy?
- Nie. - odpowiedziałam.
- Jestem Charlie Lenehan. - przedstawił się i podał mi rękę.
- Natty Thomson, miło mi. - również podałam mu rękę.
- Jak oficjalnie, o boże! - krzyknął Devries, a później wszyscy troje wpadliśmy w śmiech.
- Ej Leo.. To nie jest nasza fanka? - zdziwił się blondyn.
- Jestem, od trzech dni. A to przez to, że ten debil z grubym tyłkiem na mnie wpadł. - wkazałam palcem na bruneta i zaczęłam się śmiać.
- Gdybym nie leżał w szpitalu z zabandażowaną głową, nie przeżyłabyś teraz...ale od czego ma się kumpli...- spojrzał na Charliego.
- O ni... - nie dokończyłam bo chwilę później blondyn podbiegł do mnie, złapał, przerzucił przez ramię i zaczął biegać w okół sali, śpiewając "I belive, I can fly.". No po prostu debile.
- Charlie proszę Cię, puść mnie! - zcazęłam krzyczeć i go bić, ale to nic nie dało.
- Sory mała, ale mam dług u Leo. - zaczął się śmiać.
- Przeprosisz to Cię puści. - oznajmił Leondre i dołączył do Charliego.
- Przeproszę, ale w inny sposób, tylko mnie puść... - powiedziałam. Blodyn spojrzał na Devries'a, a ten tylko kiwnął głową. Puścił mnie, w końcu... Podeszłam do bruneta i nachyliłam się nad nim. Musnęłam wargami jego policzek i przytuliłam się do niego. Usłyszałam bicie jego serca, miał przyśpieszone tętno. Poczułam lekkie mrowienie w brzuchu. Odsunęłam się od niego, usiadłam na łóżku i splotłam nasze dłonie.
- Ej, ale mi też się coś należy, nie? Za te moje nieszczęsne siniaki... - puściłam Leo i podeszłam do blondyna. Ten nadstawił policzek, a ja... liznęłam go. Zaczęłam się śmiać, uciekłam do bruneta i schowałam się pod szpitalną kołdrę
- Masz szczęście, mała.. - wszyscy zaczęliśmy się śmiać. - Dobra wiecie co, ja wam nie będę przeszkadzał. Jak coś to piszcie lub wołajcie, ja będę na korytarzu. - oznajmił Charlie i wyszedł z sali. Zostaliśmy sami. Siedzieliśmy w ciszy, w takiej magicznej ciszy... Nagle przerwał ją Leondre.
- Natt, co się stało wtedy, że zemdlałaś? - spytał
- Leo, jest jedna rzecz, o której Ci nie powiedziałam... Po prostu bałam się, że tak jak inni...
- Ale ja nie jestem jak inni... - łza mimowolnie mi poleciała.
- Leo... Ja jestem chora... Mam cukrzycę...
~*Leo*~
Właśnie dowiedziałem się, że Natt jest niewyleczalnie chora... Ale dzięki temu, że wiem o tym...kocham ją jeszcze bardziej... I obiecuję, że będę przy niej do końca naszych dni... Niekoniecznie jako jej chłopak, chociaż będzie mnie to cholernie bolało, kiedy zostaniemy tylko przyjaciółmi, a Natt znajdzie sobie innego, ale trudno... Liczy się tylko ona... Nie znajdę sobie żadnej innej... Będę czekał, na nią... Bo w moim sercu była, jest i zawszę bedzię tylko Natty...
- Natt... Księżniczko z moich snów... Moja najpiękniejsza gwiazdko na niebie, spokojnie... Jestem i zawsze będę przy Tobie, nie zależnie od sytuacji. Zawsze... Do końca naszych dni... Kocham Cię. - powiedziałem i pocałowałem ją w okolice skroni.
- Ja też Cię kocham Leo... - odwróciła się do mnie. Nagle nasze twarze co raz bardziej zbliżały się do siebie... Musnąłem lekko jej wargi, a później zacząłem całować...
_____________________________________________
No to kochani, jest i kolejny rozdział! <3 Mam nadzieję, że się spodobał ^^ ♥ Skończyły mi się już ferie, więc rozdziały będą co 2-3 dni. Po za tym dziękuję za 500 wyświetleń, jesteście wspaniali! ;-; <3 To na tyle; Miłego dnia lub wieczorku! ;3 ♥
~Natty xx
* Kate Thomson - Mama Natty.
- Masz szczęście, mała.. - wszyscy zaczęliśmy się śmiać. - Dobra wiecie co, ja wam nie będę przeszkadzał. Jak coś to piszcie lub wołajcie, ja będę na korytarzu. - oznajmił Charlie i wyszedł z sali. Zostaliśmy sami. Siedzieliśmy w ciszy, w takiej magicznej ciszy... Nagle przerwał ją Leondre.
- Natt, co się stało wtedy, że zemdlałaś? - spytał
- Leo, jest jedna rzecz, o której Ci nie powiedziałam... Po prostu bałam się, że tak jak inni...
- Ale ja nie jestem jak inni... - łza mimowolnie mi poleciała.
- Leo... Ja jestem chora... Mam cukrzycę...
~*Leo*~
Właśnie dowiedziałem się, że Natt jest niewyleczalnie chora... Ale dzięki temu, że wiem o tym...kocham ją jeszcze bardziej... I obiecuję, że będę przy niej do końca naszych dni... Niekoniecznie jako jej chłopak, chociaż będzie mnie to cholernie bolało, kiedy zostaniemy tylko przyjaciółmi, a Natt znajdzie sobie innego, ale trudno... Liczy się tylko ona... Nie znajdę sobie żadnej innej... Będę czekał, na nią... Bo w moim sercu była, jest i zawszę bedzię tylko Natty...
- Natt... Księżniczko z moich snów... Moja najpiękniejsza gwiazdko na niebie, spokojnie... Jestem i zawsze będę przy Tobie, nie zależnie od sytuacji. Zawsze... Do końca naszych dni... Kocham Cię. - powiedziałem i pocałowałem ją w okolice skroni.
- Ja też Cię kocham Leo... - odwróciła się do mnie. Nagle nasze twarze co raz bardziej zbliżały się do siebie... Musnąłem lekko jej wargi, a później zacząłem całować...
_____________________________________________
No to kochani, jest i kolejny rozdział! <3 Mam nadzieję, że się spodobał ^^ ♥ Skończyły mi się już ferie, więc rozdziały będą co 2-3 dni. Po za tym dziękuję za 500 wyświetleń, jesteście wspaniali! ;-; <3 To na tyle; Miłego dnia lub wieczorku! ;3 ♥
~Natty xx
* Kate Thomson - Mama Natty.
Dobra dobra a kiedy będą seksy XDD ?
OdpowiedzUsuńBędzie wena, będą seksy XDDD ♥
OdpowiedzUsuńxx
BOZE KOCHAM CIE *-* Mega *-* LEO I NATT RAZEM OŁ JEAAA!!!! A charlie kogo bedzie miec? Ps tez mam koniec ferii :( kocham twojego bloga!!!! Cudnyy!!! jak znajdziesz czas to zapraszam firstruelovebam.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHaha xDD <3 A z Charliem to niespodzianka będzie ^^ ♥ A bloga cały czas czytam ♥
Usuńxx
Mega rozdział! Leo z Natt jupi! Tylko... Co z Charlie'm? W końcu on też musi kogoś mieć. I mi ferie już dawno się skończyły. Niestety :( Jeszcze od poniedziałku mam rekolekcje, a po nich co? Próbne egzaminy gimnazjalne :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że następny będzie szybko :)
Zamyślona Marzycielka :)
O Charliem będzie w następnych rozdziałach ^^ Nie zapomniałam o nim, bo w końcu on też zasługuję na taką księżniczkę <33 Powodzenia w testach! ♥
Usuńxoxo
No no natka piszesz zaje***cie. Kocham cie natka za tego bloga ( i konfe) kiedy next?
OdpowiedzUsuńAww! ❤ Kct! <3 A rozdział postaram się wstawić jutro lub we wtorek :3
Usuńxx
Mega!<3 kiedy next?:D
OdpowiedzUsuńDziękuje! ❤ W poniedziałek lub wtorek, ale zobacze jeszcze <3
Usuńxx
Jak chciałaś to jestem! Naprawdę świetnie piszesz.
OdpowiedzUsuńWeny życzę!
xoxo Klaudia xoxo
kochamciemypolishqueenbamblog.blogspot.com
Dziękuję <3
UsuńJejku, jakie to jest słodkie ❤
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga ❤
Ale nie spodziewałam się, że Natt jest chora :c
Ale ta końcówka... ❤❤❤
Czekam z niecierpliwością na nexta ❤
W wolnej chwili możesz wpaść do mnie c:
ijustwannabewithyougirl.blogspot.com
Pozdrawiam i życzę weny :*
~Etoilune xx
Ohoo, aż się uśmiechnęłam do telefonu :D ❤ Dziękuję i wpadne <3
Usuńxx
Jestem!!! Mega super świetny rozdział! Mimo że jestem anty miłości, bo w nią nie wierzę i tak uważam, że to między Leo i Natt takie słodziakowate <3 Jeżeli mogę to mam kota z cukrzycą i jeżeli cukier spada podaje się glukozę, bo ona podwyższa cukier. Jeżeli jego poziom jest za wysoki wtedy podaje się insulinę, bo ona obniża poziom. Gdyby komuś z niskim poziomem cukry podać insulinę osoba umarłaby i to nie za przyjemnie. Nie obrażaj się, ale po prostu tak oznajmiam :) Dla wiedzy. I pojawił się Charlie <3 Tylko mam nadzieję, że znajdzie sobie jakąś fajną dziewczynę. Byłoby przykro gdyby nie. I tak pamiętam, że nie wierzę w miłość. Istnieje ona tylko w filmach, książkach i blogach. W życiu nie. Ale ja już muszę kończyć.
OdpowiedzUsuńDo następnego!
Papa!
Asia Ari <3
Dziękuję! ❤ I nie mam za co się obrażać, sama do końca nie wiedziałam o co chodzi w tej cukrzycy i chyba wujek google mi złe źródło podał xDD Dzięki za radę, na pewno bede już pamiętała o tym. <3 A co do Charliego, to będzie on się pojawiał co raz częściej i znajdzie w końcu tą swoją drugą połówkę ❤ Jeśli chodzi o tą "prawdziwą miłość" też w nią nie wierzę, po prostu nie istnieje xD Jeszcze raz dziękuję! ❤
Usuńxoxo
Super rozdział :* kiedy next? :***
OdpowiedzUsuńDzięki ❤ Jeśli nie będę miała dużo nauki to we wtorek ;3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńJuż niedługo :) ♥
UsuńJejku świetny *.* Weszłam na niego dopiero dzisiaj i od razu się uzależniłam <3 Czekam z niecierpliwością na nexta :***
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie - http://mystoryandbamnewhopeful.blogspot.com/
Mega! :) Wciągnęłam się w twojego bloga xx Zapraszam do mnie: http://emistoryx.blogspot.de/2016/02/internetowe-love-6.html?showComment=1455623887337#c3184846949219310966
OdpowiedzUsuń