//We live, as we dream – alone.\\
~*Natty*~
*półtora godziny później*
Szczecin. Jestem cała zapłakana. Upokorzona. Samotna...
Postanowiłam, że do niego zadzwonie gdy będę w domu. Wyjaśnie wszystko, bo to nie miało tak wyjść. To wszystko było pieprzonym żartem... Jednak on zrozumiał to inaczej. Co mnie do cholery natknęło, żeby powiedzieć to pieprzone "Mam już kogoś...". NO KURWA. Spieprzyłam to... Jestem beznadziejna...
Beznadziejna. Beznadziejna. Beznadziejna. Beznadziejna. Beznadziejna. Beznadziejna. Beznadziejna. Beznadziejna.
- Lucas? - spytałam gdy po trzecim sygnale ktoś odebrał.
- Natt? Boże Mała co jest? - w jego głosie można było rozpoznać zmartwienie i troskę.
- Proszę Cię, przyjedź do mnie... - płakałam do słuchawki.
- Ale... Dobrze, będę najszybciej jak się da. - oznajmił. - Powiesz mi tylko w skrócie czego mam się spodziewać?
- Leondre. Był w samolocie. Wielki bukiet róż. Powiedziałam w żarcie, że kogoś mam. Popłakał się. To moja wina. Spieprzyłam wszystko. Proszę... Przyjedź. - płakałam co raz głośniej.
- Zaraz tam bedę. Trzymaj sie Mała. - gdy się rozłączył, nie mogłam powstrzymać potoku łez.
Rozmazał mi się makijaż. Oczy miałam napuchnięte i przekrwione. Moje włosy to jedno wielkie siano. Nigdy w życiu nie wyglądałam gorzej i nie czułam się gorzej. Czemu ja muszę być tak beznadziejna...
*10 minut później*
Dotarłam do domu taksówką. Stałam przed drzwiami i wahałam się wejść. Po chwili namysłu złapałam za klamkę i weszłam. Nic się nie zmieniło, no nie licząc tego, że mój kochany tatuś znalazł sobie jakąś pustą zdzirę z pustą córeczką.
- Jestem. - powiedziałam w miarę głośno.
Na korytarzu momentalnie pojawiła się Oliwia, przyszywana córka mojego taty. Była w średnim wzroście ciemną blondynką. Miała wąskie, pomalowane na wyzywającą czerwień usta i małe zielone oczy. O mało nie wybuchłam śmiechem gdy zobaczyłam jej spódniczkę, która była chyba o 3 rozmiary za mała i szarą koszulkę na ramiączka z odkrytym brzuchem. Wyglądała jak pieprzona dziwka po dzikim seksie.
- O proszę, proszę... Kogo ja tu widzę. - jej głos przypominał wiewórkę, którą przejeżdża właśnie ciężarówka. - Mała Nataleczka!
- Natalie jak już, duża Oliweczko. - odbiłam pałeczkę.
Jej wyraz twarzy gdy to powiedziałam był po prostu nie do opisania. Marszczyła brwi i nos jednocześnie, a jej prawa powieka i wargi śmiesznie drgały. Tym razem nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam głośnym śmiechem.
Ona tylko teatralnie rzuciła włosami, prychnęła pod nosem i odeszła. Ja w tym samym czasie ściągnęłam buty i weszłam na górę do mojego starego pokoju. Kiedy przekroczyłam próg i rozejerzałam się po nim, okazało się, że nic się nie zmieniło od mojego ostatniego pobytu tutaj.
Na podłodze leżał duży i szary puchaty dywan. Przy ścianie na środku, było wielkich rozmiarów białe łóżko, a po obu jego stronach, dwie małe i szare szafki nocne. Na przeciwko łóżka, znajdowało się biurko z białego drewna, a na nim lampka i... Nowy laptop?
- No nieźle, chociaż będę miała co tu robić. - pomyślałam.
Po lewej stronie biurka, były drzwi prowadzące do łazienki, a jakiś metr od nich kolejne, prowadzące tym razem do garderoby. Walnęłam w kąt walizki i dosłownie rzuciłam się na łóżko. Nawet nie pamiętałam kiedy zasnęłam...
~*Leo*~
*w tym samym czasie*
Już 2 godzinę leżę na łóżku ze słuchawkami w uszach i płaczę do poduszki. Czekam na jakikolwiek znak od niej. Może to ja zbyt gwałtownie zareagowałem, nie dając dojść jej do słowa? Może to moja wina...
Podniosłem się do pozycji siedzącej i otarłem z twarzy pojedyncze łzy. Wyłączyłem muzykę i wyciągnąłem słuchawki. Wstałem z łóżka i podszedłem do biurka. Sięgnąłem po kartkę i długopis i zacząłem pisać...
~*Natty*~
Siedziałam na łóżku w swoim pokoju i słuchałam muzyki, dopóki nie usłyszałam dzwonka do drzwi. Wstałam i leniwym krokiem podeszłam do nich. Zajrzałam przez oko Judasza i zobaczyłam stojącego tam Leondre. Szybkim ruchem otworzyłam drzwi i z piskiem rzuciłam się na niego, mocno go obejmując. Poczułam, że zacisnął ręcę na moich biodrach, a później lekko odsunął mnie od siebie. Popatrzył mi prosto w oczy, a potem delikatnie złączył nasze usta. Jego ręcę powędrowały na mój tyłek i nagle mnie podniósł. Zdziowiona, nie przestając całować, objęłam go nogami w pasie. Dłonie zatopiłam w jego włosach i zaczęłam lekko ciągnąć za końcówki, wywołując u niego cichy jęk. Nawet nie wiedziałam kiedy byliśmy u mnie w pokoju... Położył mnie na łóżku i zawisnął nade mną. Przestał na chwilę całować, żebyśmy mogli złapać trochę powietrza. I wtedy powiedział coś, co sprawiło, że pojedyncze łzy spłynęły po moich policzkach.
- Kocham Cię kochanie... - tak bardzo pragnęłam tych słów...
Tak bardzo go potrzebowałam... Tak cholernie go kocham...
- Ja Ciebie...
I nagle się obudziłam. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to był tylko sen... Zamknęłam oczy i ze zrezygnowaniem pozwoliłam, by wszystkie łzy mnie opuściły. Nie hamowałam ich. Nie chciałam nawet. Nie mogłam dłużej udawać silnej. To dla mnie za dużo...
Wstałam z łóżka z zamiarem pójścia do salonu. Chciałam tam zaczekać na Lucasa, lecz nagle poczułam się słabo i upadłam. Na moje szczęście nie zmedlałam. Podniosłam się z podłogi i spokojnym krokiem wyszłam z pokoju. Z salonu dobiegał dźwięk żywej rozmowy. Głosy należały do 2 mężczyzn. Pewnie ojciec przyprowadził jakiegoś znajomego.
Nie chciałam nawet zobaczyc kto tam siedzi więc poszłam do kuchni i nalałam sobie wody. Kolejny raz poczułam się słabo, ale tym razem nie upadłam bo podtrzymałam się blatu. Wzięłam szklankę do ręki i przyłożyłam ją do ust z zamiarem napicia się jej zawartości lecz nagle usłyszałam głos Lucasa...
- Tak... Dokładnie... Jest z nią chyba lepiej... Od paru dni... Mhm...
Odłożyłam szklankę na blat i nie wierząc w to co słyszałam weszłam do salonu. Faktycznie. Nie myliłam się. Lucas siedział na kanapie w salonie naprzeciwko mojego taty. Gdy mnie zobaczyli głośno wstrzymali powietrze. Luc zlustrował mnie wzrokiem, a później szybko wstał i podszedł do mnie. Przytulił mnie tak mocno jak tylko mógł, żeby mnie nie połamać. Odwzajemniłam uścisk i oparłam głowę o jego tors. Rozkoszowałam się zapachem jego idealnych perfum i czułym uściskiem. Właśnie tego teraz potrzebowałam...
Nie wdychania jego perfum (XD), tej czułości... Tak cholernie mi tego brakuje...
- Natalie, czy możemy pogadać? - spytał się mnie mój tata gdy chłopak mnie puścił.
- Yhm. - mruknęłam i razem z czarnowłosym usiedliśmy na kanapie.
Lucas przyciągnął mnie bardzo blisko siebie i położył swoją rękę na moim biodrze. Nie szczególnie się tym przejmowałam, bo traktuje go jak staraszego brata. Szczerze to jak tak patrzę się na mojego ojca i na niego, to są bardzo podobni... Te same oczy, usta i nos. Ten sam kolor włosów, chociaż mój tata ma już lekko siwe... Ale niee... Nie możliwe...
- Oliwia! Joanno! Chodźcie tu na chwilę! - krzyknął mój tato.
Dwie minuty później do salonu przyszły dwie lalki barbie z tynkiem ma ryju. Są nawet gorsze od Bianci i Diany... Asia to matka Oliwki. Jest tak samo brzydka jak jej córka, ale jej włosy są koloru świńskiego blondu.
Gdy ta mała zdzira zobaczyła Lucas'a o mało co nie wyszły jej gały. Zaczęła się ślinić na jego widok , ale gdy zobaczyła gdzie leży jego ręka i co jasne obok KOGO siedzi, była wściekła. No cóż, jeden punkt dla mnie.
- Razem z Joasią, chcielibyśmy wam powiedzieć, że chcemy się pobrać! - oznajmił radośnie mój tata, a po niej było widać satysfakcję.
- No chyba was kurwa popierdoliło!!! - uniosłam głos wstając. - Znasz się z tą suką zaledwie 3 miesiące i już chcesz brać ślub?! - opadłam bezwładnie na kanapę.
- Uważaj sobie na słowa gówniaro. - prychnęła obojętnie - A po za tym nie znamy się 3 miesiące, tylko o wieele dłużej... - powiedziała zwycięsko.
- Co kurwa...? Coś Ty powiedziała?! - zamurowało mnie - Tato... Powiedz, że to nie prawda...
Nic nie odpowiedział. Spuścił tylko głowę. Cały świat po raz kolejny rozpadł się na kawałeczki w parę sekund...
- Ja pierdole... Czyli, że... - zaczęłam nie spokojnie - CZYLI, ŻE TO TWOJE PIERDOLONE "Przepraszam kochanie, ale tak musi być... Tak będzie dla nas lepiej, uwierz mi." TO WYMÓWKA, ŻEBYŚ NIE MUSIAŁ NA MNIE SZMACIARZU PŁACIĆ ALIMENTÓW?!?! CZYLI, ŻE JAK ZROBIŁYŚMY Z MAMĄ PRZEPROSINOWĄ KOLACJE, ALBO JAK 'MUSIAŁEŚ ZOSTAWAĆ DŁUŻEJ W PRACY' TO PIEPRZYŁEŚ TĄ JEBANĄ DZIWKĘ?!?! TY POPIERDOLONY CHUJU!!! - wykrzyczałam najgłośniej jak potrafiłam mu w twarz.
Nawet nie zauważyłam, że zaczęłam płakać. Byłam na niego tak wściekła, że musiałam wyjść z domu, żeby ich nie zabić... Wyszedł ze mną Lucas, ale za sobą usłyszałam piskliwy głos Oliwki.
- Ej kolego! Zostań ze mną! Zabawimy się trochę...
Spojrzał się na mnie, a później ruchem ręki ją przywołał. Ona podbiegła do niego i rzuciła się mu w ramiona. On ją objął, a ja stałam jak wyryta... Oliwia odwróciła się do mnie i uśmiechnęła się złowieszczo i zwycięsko, ale nagle on mocno odepchnął ją od siebie.
Zdziwiona obserwowałam całą tą sytuacje. Zdezorientowana blondynka stała i gapiła się i to na mnie i na Lucasa.
- Kurwa, dziewczyno, spójrz na siebie.. - parsknął - Założe się, że w Twoją pizdę wchodził każdy kutas w tej Polsce i jestem pewien, że gdybyś mi ojebała miałbym tęczę na chuju, przez kilo tapety na Twoim brzydkim ryju.
Byłam tak samo zaskoczona jak Oliwia. Jednak ja wybuchłam niekontrolowanym śmiechem, a ona zaczęła robić się czerwona ze wściekłości.
- Ugh! Czyli, że wolisz tą popierdoloną chorą szmatę, która zaraz będzie zdychać? Hm, no dobrze... Jak zdechniesz to zajme Twoje miejsce kochaniutka. - prychnęła i puściła do mnie oczko.
- TY JEBANA KURWO!!! - wydarł się na nią czarnowłosy. - NAWET GDYBYŚ BYŁA OSTATNIĄ DZIEWCZYNĄ NA ZIEMI, BRZYDIŁ BYM SIĘ CIEBIE DOTKNĄĆ! JESTEŚ JESZCZE BRZYDSZA OD MOJEJ OKROPNEJ SĄSIADKI, A TWOJE ZACHOWANIE ZASŁUGUJE NA MEDAL NA NAJWIĘKSZĄ DEBILKĘ ŚWISTA! - parsknął śmiechem - A ZDYCHAĆ, TO BĘDZIESZ TY, SUKO.
- Po prostu wypierdalaj. - odezwłam się nagle czując spływające po moich policzkach łzy.
Blondynka tupnęła nogą i koślawym krokiem weszła do domu. Chłopak podszedł do mnie i mocno mnie objął. Wtuliłam się w niego i mruknęłam pod nosem ciche "Dziękuje".
*20 minut później*
Siedziałam z Lucasem w moim pokoju i zastanawiałam się co mam dalej zrobić...
- Zrób to Mała. - odezwał się po jakiejś minucie ciszy. - Jeśli mu na Tobie zależy, zrozumie. A jeśli nie, to znaczy, że jest chujem i tyle... No dalej. Zadzwoń do niego. - pokrzepiał mnie zielonooki.
Po chwili namysłu, z trzęsącą się ręką, wybrałam numer Leondre i kliknęłam "zadzwoń"...
_______________
Hej cześć i czołem! Po raz kolejny was przepraszam, ale jest już maj, koniec zaraz szkoły i nadrabianie wszystkiego. Ale obiecuje, że już w czerwcu rozdziały będą systematycznie. 💕
Podoba wam się końcówka, ja wieem ha ha, sorki, ale musiałam XD Wy wiecie, że was kocham 😂😍💗
Jak myślicie, Leo odbierze od Natt? Hihi piszcie w komentarzach bo pamiętajcie, że to jest megaaa motywacja. Na przykład w poprzednim rozdziale daliście mi takiego kopa tymi komami, że wzięłam dupę w troki i napisałam rozdział w 2-3 dni 😂
Lucas staje w obronie Natt, no nieźle... 🙈 I to podobieństwo między nim, a jej tatą... XDDDD ILYA 😂😍💕
Jeśli ktoś czytał komentarze, to wiecie, że po raz kolejny zostałam nominowana do LBA z czego bardzo dziękuję!
Odpowiedzi na pytania pojawią się jutro, a ja teraz już lecę, więc do zobaczenia kochani moi! 😂😍💕💗😘
PS. JEŻELI CHCECIE SIĘ ZE MNĄ SKONTAKTOWAĆ TO MACIE TU MOJE IG (instagram) - happynattyxoxo lub [KLIK] ❤
PAMIĘTAJ! KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!🙈